poniedziałek, 5 stycznia 2015

BOGINIE I BOGOWIE... MOI, TWOI, JEGO, NASI, WASI, ICH... I W NAS..

"Symbol (z gr. σύμβολον) – semantyczny środek stylistyczny, który ma jedno znaczenie dosłowne i różną liczbę znaczeń ukrytych."

Bogowie i Boginie to postaci symboliczne, które reprezentują różne zjawiska NATURY… człowieka, tej wewnętrznej np. "tęczowe ciało" boga jako wewnętrzne zjawisko zmiany świadomości zwane: "wniebowstąpieniem", "przebudzeniem", "oświeceniem" itp.:



oczyszczeniem:




i tej zewnętrznej. W przypadku tej zewnętrznej są to zjawiska przyrody (ziemskie) i różne zjawiska kosmiczne (kosmogonia), no i przede wszystkim te cykliczne. Planety, gwiazdy, konstelacje też były uznawane za bóstwa.

Merkury/ Hermes...


Wenus/Afrodyta...


itd...

Potwór Rahu "pożera" ośmiopłatkowy kwiat, który symbolizuje Słońce?


„Kosmogonia, z gr. κόσμος, kósmos (wszechświat, także ład, porządek) oraz gónos (pochodzenie) – mitologiczne, religijne lub filozoficzne wyobrażenie o pochodzeniu świata – opowieść danej kultury o własnych korzeniach, jej koncepcja stworzenia świata.”

Są zatem opowieści o stworzeniu świata według Słowian,


celtyckiej


 inne opowieści znajdujemy w mitologii greckiej,


rzymskiej, 

w hindnuskich, 


w babilońskiej, 



w egipskiej, 



południowo-amerykańskich…





aborygeńskiej


hawajskiej, północno amerykańskiej, indonezyjskiej i wielu, wielu innych… 

Nawet one w ramach jednego „obszaru” bywają różne… i na różne sposoby interpretowane. I wszystkie są na swój sposób piękne… Jak to wyobrażenia, opowieści i koncepcje…


Z tego powodu dyskutowanie i kłócenie się o to, jacy bogowie byli pierwsi, którzy są prawdziwsi, i kto komu ukradł jakichś bogów albo dlaczego wymyślił swoich… jaki może mieć sens?


by Jon Doe http://4.bp.blogspot.com/-61fB-d0L_XA/U75orKgka2I/AAAAAAAABHI/O09J2zmkWCQ/s1600/by+John+Doe.jpg

Istnieje także wiele różnych (podobnych) symboli tych samych zjawisk - idei...


p.s.
W zasadzie to umysł człowieka postrzegający z pozycji człowieka podporządkowanego działaniom … Boga lub różnych bogów albo "istot wyższych" tworzy jego/ich/je na swój własny obraz i swoje podobieństwo. Paradoks… "jak na górze, tak i na dole". To my tworzymy swoich bogów zgodnie z naszymi przekonaniami i wiarą taką, a nie inną i zasilaniem takich, a nie innych idei. A rządzi tym wszystkim Bóg - Uniwersalny Umysł współdziałający często nieświadomie (kiedy wypiera się jej) z Boginią - Uniwersalną Świadomością Całości - Jedni.

3 komentarze:

  1. Cały problem bierze się z naszego utożsamiania się z tym, co jest cielesne... :)
    Bo czy moje ciało to Ja?
    Nie było go przecież przed moim narodzeniem, znika ze świadomości we śnie i w końcu umiera...
    Tak więc... ciało fizyczne to nie Ja, ani też pięć moich zmysłów przynależnych do niego..., bo wszystko to mogę postrzec, zobaczyć, poczuć, uświadomić sobie :)
    A jeżeli mogę to sobie uświadomić to znaczy, że NIE JESTEM tym... :D
    Jestem tym, kto sobie uświadamia, a nie przedmiotem mojego uświadomienia...

    Śri Ramana Maharishi w swojej książce „Kim jestem?” m.in. napisał:

    „...Niech się dzieje, co się dzieje, niech się stanie, co się stać musi. Jestem tylko świadkiem...
    Wytrwanie w tej postawie, spokój umysłu i niewzruszony, ciągły wysiłek by w Jaźni trwać, wypali myśli utożsamiania się z ciałem.
    Myśli te są największą przeszkodą w rozwoju duchowym...”

    Mimo wszystko - piękne są te nasze wyobrażenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, kochana Margo0307.

      "Cały problem bierze się z naszego utożsamiania się z tym, co jest cielesne... :)"

      Może... z naszego utożsamiania się ...TYLKO z tym, co cielesne? :-)

      'Bo czy moje ciało to Ja?
      Nie było go przecież przed moim narodzeniem, znika ze świadomości we śnie i w końcu umiera...
      Tak więc... ciało fizyczne to nie Ja, ani też pięć moich zmysłów przynależnych do niego..., bo wszystko to mogę postrzec, zobaczyć, poczuć, uświadomić sobie :) "


      Tak, kochana, tak...

      "A jeżeli mogę to sobie uświadomić to znaczy, że NIE JESTEM tym... :D "

      Kiedy sobie uświadamiam, że nie jestem... łatwo można wpaść w pułapkę "wyparcia się ciała". Nie, że to Ciebie ma dotyczyć, ale piszę z tego, co zaobserwowałam... na swoim przykładzie...

      "„...Niech się dzieje, co się dzieje, niech się stanie, co się stać musi. Jestem tylko świadkiem...
      Wytrwanie w tej postawie, spokój umysłu i niewzruszony, ciągły wysiłek by w Jaźni trwać, wypali myśli utożsamiania się z ciałem.
      Myśli te są największą przeszkodą w rozwoju duchowym...” "


      Tak. Wiesz, wiele razy zastanawiało mnie to... I odkryłam, że to też tylko "etap", też koncepcja. Pięknie uchwycona.
      I co, jak wypalą się myśli utożsamiania się z ciałem? Wypalą się i się uwolnimy... A jak wypalą się jeszcze myśli... nie utożsamiania się z ciałem? :-)
      A może nie chodzi o to, by się utożsamiać lub nie utożsamiać z ciałem, ale o to, by być niezależną czyli być wolną od tego utożsamiania się tylko z ciałem i z tym "ja", które się z nim utożsamia. :-D
      Ale tak, jak ostatnio napisałam w opisie bloga:
      JESTEM ... na poziomie świadomości... wszystkim, co istnieje...
      więc chyba ciałem także jestem... ;-)
      Dlaczego miałabym się od niego "odcinać" i jako "coś lepszego" traktować istnienie w odcięciu od ciała?

      "Mimo wszystko - piękne są te nasze wyobrażenia :D"

      Tak, kochana. I ciała fizyczne są piękne, i doświadczenie ciała fizycznego jest piękne i doświadczenie braku ciała fizycznego też jest piękne.

      Kochana Margo0307, przypomniałaś mi swoim wpisem pewne doświadczenie, które opisałam tutaj:
      http://tonalinagual.blogspot.com/2013/09/pojawiam-sie-i-znikam.html
      -----
      W sobotę 21.września [2013] w nocy przeżyłam kolejne "niesamowite" albo raczej "samo-vite" doświadczenie. Siedziałam i medytowałam. Tak wiele sobie przypomniałam, zrozumiałam i połączyłam się jakby z… – powiedzmy, że... Wszystkim, Co Jest. Śmiałam się i płakałam ze szczęścia… To było – zabawne – jak oświecenie/przypomnienie, jak kolejny głęboki wgląd, w którym wnikałam w Naturę Wszechrzeczy… Tym razem jeszcze jakby bardziej świadomie... Znów znalazłam się w "pustce". A jednak poczułam, jak spływa mi łza po policzku i dopływa do ust. Byłam tym policzkiem i tą łzą. I poczułam jej smak. I przyszło do mnie rozpoznanie, że ta łza i mój policzek, i moje usta to wszystko… iluzja…

      Znów zaczęłam się śmiać. Czułam się wolna… pusta i połączona... Druga łza pojawiła się i poczułam ją/siebie i policzek i łza zaczęła spływać po moim policzku. Przyglądałam się... sobie - łzie na policzku jako iluzji i poczułam, jak… łza zanika. A ja pozostaję... Po prostu łza znikła. I nie dopłynęła już do ust. Wtedy przypomniało mi się, że mogę wybrać: albo pozwolić, by łzy znikły i to, co odczuwam przestało się przejawiać w tej formie, w tym ciele, w jakim jestem albo mogę w tej formie pozostać.

      Zrozumiałam, że gdybym tak po prostu zanikła tak, jak ta łza, nie mogłabym odczuwać tego szczęścia w ciele na wszystkich jego poziomach i odczuwać w nim wibracji tego, czego doświadczałam w tym momencie łącznie ze śmiechem i z płaczem,
      dotykiem łzy i policzka,
      spływaniem łzy po policzku...
      i smakiem łez…
      I przypomniałam sobie, że to jest takie piękne, że chcę "w tym doświadczeniu", w tym "stanie" pozostać. Jeszcze jakiś czas pozostanę…

      -----
      :-D


      Usuń


    2. Kiedyś napisałam
      http://tonalinagual.blogspot.com/2013/10/28102013.html
      ____
      Stan niewiedzy.
      Narysowałam kiedyś obrazek pt. Księga Niewiedzy. Był na nim starzec, którego włosy i broda łączyły się liniami z księgą, która leżała albo wisiała raczej w powietrzu przed nim i z zapisami na kartach tej księgi. Linie, nici... połączone ze sobą... wzory, znaki.

      Nie wiem, czym jest ta cała wiedza... Logosem? Wiem, że jest. Gdy podążam za jakąś cząstką tej całej wiedzy, wtedy ulegam iluzji, że wiem... że coś wiem i to coś jest prawdą.

      Dziękuję <3

      Usuń